Stolica Litwy bardzo miło mnie zaskoczyła.Mało czytałem przed wyjazdem, a kiedyś w ogóle bym się nią nie zainteresował.Człowiek dorasta i się zmienia. Wilno przywitało nas słońcem i niestety to tylko tak na początek wizyty.
Jak już wiele razy pisałem zawsze przed wyjazdem sprawdzam prognozy pogody.Tak również było i tym razem.
Moim zboczeniem jest dobre zdjęcie, a jak wiadomo dobre zdjęcie to dobre światło.Czyli słońce i niebieskie niebo.Niestety tym razem nie dopisało.W niedziele było potwornie zimno i to pokrzyżowało moje plany zwiedzania.
Nie udało się zobaczyć kilku miejsc, cmentarza na Rosie, wieży telewizyjnej...deszcz, mgła i potwornie zimna temperatura.
Na ulicach Wilna można spotkać sporo rodaków.Ojczysty język słychać wszędzie.Swoją drogą się nie dziwię, historia zrobiła swoje, bliskość kraju i wiele miejsc wartych odwiedzenia.
I dobre ceny!Hostel 5 minut od dworca kolejowego w pokoju 2 osobowym to koszt 50 zł za osobę.Tradycyjny obiad dla 2 osób z dwóch dań, z piwem do ok 30-40 zł.Trzeba przyznać, że jak na stolice to naprawdę mało.
Jedzenie dobre, ale...jak dla mnie za ciężkie:) tłusto i wszędzie śmietana:)))) Oczywiście potrawy narodowe musiałem skosztować.Moim numerem 1 są cepeliny:)
Tradycyjnie już musiałem odwiedzić targ. Powtórzę się po raz kolejny, niestety ale ...już tak mam.
Zazdroszczę zawsze takiego lokalnego targu. Wszystko świeże, NATURALNE!!!! Wyszedłem z dwoma reklamówkami wędlin, bo niestety u nas takich już nie ma. Polędwica, szynka... zupełnie inny smak, a cena 30 zł za kilogram za dojrzewającą polędwicę.
Wilno to miasto kościołów, jest ich naprawdę sporo. Jednak ja nie zaglądam do kościołów i muzeów. Uwielbiam przyrodę i architekturę.
Główna ulica robi naprawdę wrażenie!!! Prowadzi do samej placu katedralnego.Katedra i wieża to prawdziwe cacko.
Litwa to moje 30 odwiedzone państwo.Dzięki geoblog za taką informację:)