Im bliżej celu tym pogoda zaczynała się psuć. To jakaś zmora, trzy godziny jazdy żeby zobaczyć piękne miejsce i niestety:( Zaczęło padać, niebo nabrało koloru szarego , a woda granatowo- brunatnego-czarnego.
Pewnych rzeczy niestety nie da się przewidzieć, a od jakiegoś czasu to moje fatum,Sycylia, Jerozolima,Ryga,Wilno i teraz tu.Mam nadzieję że na pięciu miejscach się skończy.
Skręcając z drogi krajowej SS125 z Dorgali na Cala Gonone wjeżdża się w długi i ciemny tunel, wyjeżdżając widzimy panoramę miasta w dole, miasto otoczone wapiennymi górami.Niestety starałem się sobie to wyobrazić bo bez słońca wszystko traci swój urok.
Miasteczko typowa turystyczne, niewielki port oferujący rejsy statkiem na bajeczne plaże i do grot. Główna ulica to jednocześnie promenada wzdłuż morza. Brzeg to zastygła chyba lawa, przynajmniej wyglądało to jak Teneryfa.Turystów trochę było, głównie starszych Niemców.
Ogólnie większość turystów odwiedzających Sardynie to Niemcy.Bardzo dużo przyjeżdża na wyspę kamperami,własnymi samochodami i motorami. Grupki 50 latków na dwu kołowych cackach robiły wrażenie.Cala to również spora ilość otwartych restauracji, oferujących głównie pizze i makarony. Polecam odejść kilka ulic od głównej ulicy, ceny około 30 % niższe.
Pizza wyśmienita, ogromna z prawdziwą mozzarella całe 4 euro, w każdej restauracji doliczają ok 2 euro od osoby za obsługę.
Przez chwilę pojawiło się słonko,ale niestety nie na długo.Jak się pózniej okazało po powrocie z gór na wybrzeżu pogoda była wyśmienita. Wieczór miną na relaksie przy szumie fal.