Dziś przyszła kolej na najdalszy nasz wyjazd, południe i wyjątkowa Costa Smeralda.Pogoda z rana była piękna, a przed nami sporo kilometrów. Postanowiłem,że będziemy jechać dłuższą trasą, ale za to lepszą.Czyli przez Nuoro wyjazd na autostradę, trochę błądziliśmy,ale w końcu się udało.Drogi są dobrze oznakowane,ale w mniejszych miasteczkach jest już problem , bo oznakowanie się urywa.W większości przypadku trzeba przejechać przez miasteczko żeby wyjechać na trasę. W jedną i drugą stronę pobłądziliśmy,ale ostateczni i tak wyjechaliśmy na tą trasę co mieliśmy.
Niestety jak to już ostatnio bywa pogoda troszkę się popsuła, po dojechaniu do celu zaczęło padać i było czarno.Na całe szczęście się poprawiło.
Palau to piękne miasteczko z kolorowymi uliczkami z bujną zielenią. Jednak dla nas miał to być tylko chwila odpoczynku na kawę i promem na Archipelag La Maddalena . Tu kolejne i moje ogromne rozczarowanie!!!! Prom owszem odpływa regularnie co 30 minut,ale...na tym się kończy dalej nie ma jak się przedostać.Z powodu dużych fal , w dniu dzisiejszym nikt nie wypływa na wysepki. Kompletnie nikt, nawet nie było mowy o wypożyczeniu motorówki czy pontonu. Byłem wściekły i czerwony z ze złości:) To najpiękniejsze miejsce na wyspie. Specjalnie jechaliśmy 300 km, a tu dupa. Bywa. Jednak nie zniechęciło mnie to do odwiedzenie kurortów i pięknych plaż dostępnych z lądu.