Ostatnia noc w Indiach, minęła głośnie. Za ścianą sąsiad, za oknem bójka bezdomnych. Wstaliśmy o 2, poszedłem na balkon i się przeraziłem! Wszędzie spali ludzie. Na ulicy w nocy pojawiły się prowizoryczne noclegownie, spali ludzie, a między nimi biegały szczury wielkości kotów. Masakra!!! Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem. Zeszliśmy na dół, tam ochroniarz, szklane drzwi, krata, łańcuchy, kłódki. Istna twierdza. W recepcji zamówiliśmy taxi na lotnisko ( 600 rupii). Nasze auto stało ... w nim spał kierowca. Ucieszyłem się bo, moim marzeniem było przejechać się Ambasadorem i... nasza ostatnia droga była właśnie tym autem. Ulice w nocy wyglądały zupełnie inaczej niż w dzień. Spokojniej bez tego potwornego chaosu.Wszędzie spali ludzie, ale to co poczułem przeszło wszystko. Fetor jak przejeżdzaliśmy przez slamsy był... najgorszym doświadczeniem w Indiach!!!! Dobrze, że byłem nad czo, bo paw był murowany. Takiego smrodu w życiu nie doświadczyłem.
Lotnisko to inny świat. Wielkie, piękne nowoczesne. Byliśmy 3,5 godziny przed odlotem ,a kolejka do odprawy jak za komuny za mięsem. Wszystko odbyło się bardzo sprawnie i tu kolejna niespodzianka. Jeszcze tego nie mogę przeżyć!!!!
Pan przy odprawie zapytał się czy nie chcemy zostać dłużej w Indiach. Zaciekawiła mnie ta propozycja... 2 dni dłużej, 5* hotel i 600 euro!!!!! Linie sprzedały więcej biletów niż jest miejsc w samolocie. Taka ofertę dostaliśmy już drugi raz. Pierwszy raz jak lecieliśmy do Bangkoku. Wtedy nie było takiej opcji bo mieliśmy mało czasu, ale teraz... Ja bez zastanowienia mogę zostać, nawet tydzień,ale mój towarzysz już myślał o pracy. Właśnie tak mają ludzie z korporacji. Liczę, że do trzech razy ...
Z żalem żegnam się z Indiami. Lot minął spokojnie i szybko. Turcja przywitała nas zimnem i deszczem.