Negombo dzieli się na dwie części turystyczną i miejską.
Miejska to typowe miasto na Sri Lance. Z mnóstwem sklepów,ze wszystkim, barów i niestety z natarczywymi handlarzami.Dosłownie jak w Egipcie.
Sprawdziliśmy pociąg i jutro rano jedziemy do Colombo. Dziś miałem kryzys jedzeniowy.Brakowało mi mięcha i nabiału.tu niestety tego nie ma.Mają świetne jedzenie,ale cóż jestem przyzwyczajony do mięsiwa.
Turystyczna to jedna ulica wzdłuż plaży.Przewaga hosteli, barów, natarczywych sprzedawców i smrodu z kanalizacji.Podziwiam ludzi którzy tu przyjeżdzają spędzać wakacje!Plaża ...brudny piasek,morze w kolorze bałtyku i wszechobecna piana w morzu.Fuuuuuu.Na plaży nie można mieć chwili spokoju bo cały czas natarczywi handlarze coś oferują.Może dobrze, że to miejsce jest jako ostatnie w mojej podróży po Sri Lance.
Pisząc to siedzę na lotnisku. Przyjechaliśmy sporo wcześniej bo odkąd spóżniłem się na samolot na Teneryfie tak mam. Lotnisko to istna kolebka policji.Aby wejść na teren lotniska sprawdzają bilety, ponieważ jest godzina 17 ,a mój samolot jest o 03,czyli kolejnego dnia to miałem problem z wejściem.Udało się.Następnie prześwietlenie bagażu, i tu standard zawsze muszą się doczepić do mojego.Poszło o piasek...udało się.Kolejna bramka to przejście do nadania bagażu ,tu niestety nie mogę przejść ,bo nie ma jeszcze wyświetlonego gatu. Niestety w Negombo nic nie zjadłem, bo gotówka się skończyła,a karta nigdzie nie można płacić i liczyłem na lotnisko.Niestety tu bankomatu brak,a kartą płacić nigdzie nie można.Pozostają więc krakersy.
Najbliższe godziny to lot z Colombo do Dubaju, godzinna przerwa i do Kijowa.