Cuda jednak istnieją!!!! Pociąg na trasie Mandalay – Bagan to prawdziwy cud. Cud, że się nie wykoleił:) Tak skakało, rzucało, gwizdało że szok. W najdroższej klasie jechało kilka osób większość to turyści. Pociąg nawet czysty, na siedzeniach białe narzuty. Prawdziwe luksusy! Szkoda jednak , że zapomnieli zamontować drzwi d pociągu i przedziału. Noc robiła się chłodna, a z biegiem czasu lodowata. Miałem na sobie polar, kurtkę, i koc i ciepło mi nie było. Jednak warto wybrać się w tą trasę pociągiem. Może dłużej, drożej, zimniej ale jak bym miał znowu wybierać zrobił bym oczywiście tak samo. Wyrwani ze snu, ( nawet się dało zasnąć) obudzili nas rozwrzeszczani taksiarze. Nikt nie wiedział co się dzieję! Zabierali plecaki i krzyczeli chyba żeby nawzajem siebie zakrzyczeć. Podniosłem głos i wokół mnie była już cisza. Byliśmy na miejscu. Jak tubylcy mają nie uważać białych turystów za debili!? Wszyscy zabrali się i pojechali do Bagan. Nikt nie zapytał się o cenę. Może myśleli , że to za free. Cena wynosiła 10.000 kyatów, nikt nie chciał słyszeć o niższej kwocie. Mi się nie spieszyło i poszedłem na pobliskie stragany. Znalazłem chętnego za 6000, ale zaraz zbiegli się taksiarze i zaczęli krzyczeć na biednego chłopaka. Ostateczna cena to 9000. Po drodze do miasta zatrzymujemy się żeby zapłacić haracz za wjazd do miasta. 15 $ lub 15 euro od osoby. Z tym biletem możemy spokojnie spacerować po Bagan. Hotel w ostatniej chwili zarezerwowałem przed wyjazdem na Agodzie. Nocleg w pokoju 2 osobowym z łazienką i śniadaniem to koszt 90 zł. Pokoje są wszystkie zajęte i czekamy aż grupa francuzów wyjedzie. Jak to w Birmie cena nie ma nic wspólnego z jakością. Nareszcie łózko, krótka drzemka i można poznawać magiczne miejsce. Dziś dzień na luzie, zaplanowałem trzy dni, więc dziś bez nerwów. Trafiamy do informacji turystycznej gdzie bukujemy bilet autobusowy do Inle. Odjazd z hotelu o 18, odjazd do Inle o 19. Autobus ma jechać około 7 godzin i koszt to 1100 kyatów. Dalsza trasa zaplanowana pozostała jeszcze Góra Popa. Zbiorowe taxi w dwie strony to koszt 2400 kyatów od osoby. Wcześniej mijające osoby chciały 50 i 48 $. Więc cena jest ok. Wyjazd o 9 z hotelu powrót o 15, więc wszystko się załatwi w jeden dzień. Cena za wynajem motorynki to koszt od 5000 do 8000 kyatów za dzień. Wolnym tempem idziemy w stronę Old Bagan. Widok wspaniały!!!!! Świątynie widać wszędzie, są dzikie i bardziej dostępne dla ludzi. Turyści są, ale nie przeszkadzają sobie. Porównując Ankor do Bagan , wygrywa zdecydowanie to drugie. Za klimat, śpiew ptaków, dzikość, piękno i przede wszystkim za brak mas! Przyszedł czas na jedzenie i chyba o tej knajpce pisał Pavele? Uśmiechnięty właściciel, dobre jedzenie i co najważniejsze przystępne ceny. Zamawiamy dwie zupy, dwa razy nudle z kurczakiem i cztery soki. Całość to koszt 7000. Porcję są olbrzymie. Ja jeść lubię, ale tego nie byłem w stanie. Chwilę odpoczynku na leżaku i w spacerkiem dalej. Odpoczynków mieliśmy chyba 20, albo i więcej:) Chciałem tylko poczuć klimat, a doszliśmy do świątyni Anandy. Wokół stoi już miasteczko na święto pełni księżyca. Wspaniali są tu ludzie. Jeszcze nie zniszczeni przez turystów. Choch pewnie niedługo tak jeszcze będzie. Nawet po polsku można usłyszeć dziewczynę która zachęca swój sklep w rodzimym języku. Niedługo będzie to drugi Ankor Wat. Szkoda : ((( Dzień wspaniały!!!!Pierwszy na luzie, bez planu:) Niepodobne do mnie. Drogę powrotną chcemy jechać już picapem, bo nogi odmawiają posłuszeństwa. Kierowca z czerwonym uśmiechem zawozi nas pod hotel i nie chce pieniędzy! Dziękujemy mu, i to jest to o czym mówię. W Siemp Reap nie było by to możliwe. Uwielbiam Birmę!!!!!
Pozostaje zrobić pranie na resztę podróży, opisać dzień i próbować połączyć się z netem.
Jednak skutki jak ostatnie. Cywilizacja nie chce tu docierać!
I dobrze!!! Można żyć bez telefonu i neta.