Po krótkim pobycie w Budvie, przyszedł czas na Kotor. Byłem tu kilka razy, ale jakoś nie przypadło mi to miasto do gustu. Choć ma wszystko co powinno mnie porwać. Zabytki, stare miasto, piękne widoki, góry, zieleń, wodę, słońce...Może dlatego, że w Budvie spędziłem sporo czasu z moją pierwszą miłością. Nie wiem?
Kotor jednak tym razem mnie zaskoczył pozytywnie!!!! Nic się przez ten czas nie zmienił. Nie zmieniły go pieniądze, masówka i dzikie tłumy turystów. W niektórych uliczkach jest się kompletnie samemu. Oj jak ja niecierpie grup turystycznych. Jak ludzie ślepo gęsiego ida za przewodnikiem, to ograniczenie!!! Ja jestem wolnym ptakiem i indywidualista. Chyba anty grupowy we wszystkim w życiu.
Fajnie było powspominać i pospacerować sobie tymi pięknymi uliczkami. Ja z każda chwilą czułem się gorzej, rano nie potrafiłem wstać z łózka, a noc była koszmarem. Trzymała mnie Budva :), teraz to już chyba będzie tylko gorzej.