Na ostatniej prostej punktualność Indyjska nam dopisała. Pociąg z Varkali przyjechał z 5 minutowym opoznieniem. Oczywiście na naszych miejscach ktoś siedział, niezłe jest to , że bez biletu można jezdzić do woli. Jak przyjdzie właściciel miejsca to się przesiada gdzie jest wolne. Jak idzie konduktor to wstaje i idzie się dalej. Niezłe, w ten sposób przy sprawdzaniu biletu bardzo się przerzedziło. Jedziemy w najtańszej klasie, siedzenia trochę twarde i mało miejsca na takiego kin konga jak ja. Tym razem nie jedziemy do Koczin tylko wysiadamy na stacji Aluva jest to miejscowość która leży bliżej lotniska. Po wyjściu obowiązkowo zakupy i śniadanie, bo nie wiadomo ile na m zajmie lot do Bombaju. Przed budynkiem dworca kolejowego jest kilka budek z jedzeniem i stamtąd można jechać tuk tukiem na lotnisko. Tuk tuki jadą pre paidzie, cena kursu jest stała 250 rupii. Do lotnisko jedzie się około 20 -30 minut. Jesteśmy trochę przed czasem i nie ukrywam z ulga, nasz lot jest na tablicy. Ze Spice Jestem to nigdy nic nie wiadomo i choć sprawdzałem wieczorem godzinę to tu nigdy nie można być niczego pewnym. Doczekaliśmy się tabliczki naszych linii i możemy prześwietlić plecaki. Wyglądamy tak jak wszyscy Hindusi podróżujący pociągiem. Ponieważ bagaż główny to tylko 15 kg, to kurtki, polory mamy pod pachą, plecak podręczny z niezłym nadbagażem i pojawiła się reklamówka. Nie jedna ,a kilka. Chyba nigdy nie wrócę z podróży nie przywożąc tony pierdół. W jednej reklamówce przyprawy, ananasy i owoce. W Polsce nie ma, więc trzeba trochę raju dla osłody przywieść. Maski, kapy, figurki, dewocjonalia.
Hala odlotów, pękała w szwach. Oczywiście nasz lot... żeby tradycji stało się zadość opozniony. Na całe szczęście były wygodne fotele i mogłem trochę odespać nockę. Odlecieliśmy z 2 godzinnym poślizgiem. To nasz ostatni lot tymi liniami. Samolot prawie pusty. Na pokładzie było może 40 osób. Nie dziwię się , że mają takie kłopoty. Samoloty wielkie, z obłożeniem kiepsko. Tylko tacy frajerzy jak my latają tymi liniami. NA wszystkie inne loty dzikie tłumy. Na tej trasie również załoga była mega wyluzowana i bardzo miła.