Na dziś spora dawka klifów. Jedziemy na północ, na Korfu super jest to że wszędzie jest blisko. Pierwszym postojem jest przylądek Drastik. Piękne wielki i dostojne klify. Niestety z rana jeszcze w cieniu, więc przyjedziemy tu jeszcze raz. Kolejnym przystankiem jest Canal de amore, fajne skałki i piękny turkusowy kolor wody. Można sobie poskakać od zatoczki do zatoczki, jeszcze prawie bez ludzi. Położyliśmy się na pobliskiej plaży i widzieliśmy jak z czasem podjeżdzały autokary z turystami. Strach się bać. Jak najdalej od takich skomercjalizowanych wypraw!!!
Miejscowość typowo turystyczna, jak dla mnie za bardzo. Pierwszy raz na Korfu, restauratorzy nawoływali do siebie. Nienawidzę !!!
W Sidari na plaży jest drobniutki piasek i to jest niewątpliwie duży plus tego miejsca.
Jedziemy jednak na klify, po drodze zatrzymujemy się w kliku miejscach podziwiając wybrzeże i wystające z niego skałki.
Klifu w słońcu prezentowały się pięknie, nie wiem dlaczego ale uwielbiam klify. Zeszliśmy na wąziutką plaże i w ciszy i spokoju można było się wykąpać. Woda w tym miejscu była ciepła!!! Niestety trochę bardzo za glonowaną , ale nie można mieć wszystkiego:)
Tak zleciał cały dzień, wieczorem oddajemy nasza pandzie. Spisała się na medal, i nie było żadnego problemu z wypożyczalnią:)