W drodze do Mihintale nasz kierowca podjechał pod miejscową knajpkę.Z początku chcieliśmy się tylko czegoś zimnego napić,ale...zapachy zrobiły swoje.Na wyjazdach lubię jeść u lokersów.Z urodzenia jestem pedantem,ale tu mi brud nie przeszkadza.W Polsce nigdy w życiu bym nie zjadł w takich warunkach,ale w podróży ...zawsze:)I jak do tej pory nigdy mi nic nie było. Nie powiem dokładnie co jedliśmy bo mam słaba pamięć,ale było pyszne.Chyba inaczej smakuje obiad z gazety niż z talerza:)))W Mihintale również skorzystaliśmy z lokalnego przewodnika.Dzięki temu mogliśmy zobaczyć trochę więcej.Bilet wstępu 500 rupii. Część trasy była zamknięta z powodu remontu drogi,ale się udało.Widoki z góry przepiękne, w szczególności po pokonaniu stromych niby schodków wykutych w skale.Niestety nie mogę dodać zdjęć bo net strasznie wolno chodzi.Reszta dnia to powrót do hotelu w Sigirija