Jadąc w kierunku Kandy, zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach.Jedną z nich była fabryka kamieni szlachetnych.Oglądaliśmy film, jak wygląda wydobywanie kamieni.Następnie mogliśmy zobaczyć rzemielśników przy pracy,na koniec piękny salon z błyskotkami.Moją uwagę zwrócił złoty słoń z kamieniami szlachetnymi.Cena bagatela 350 tyś.zł:)
Kolejnym przystankiem był centralny punkt wyspy, świątynia w Nalanda.W środku wielkiego jeziora wznosi się starożytna świątynia.Raczej jej pozostałości.Wokół świątyni tym razem nie małpy tylko psiaki.
Przed Matarą jest wiele ogrodów Spice Gardens.W jednym z nich mogliśmy zobaczyć jak rosną przyprawy i tropikalne owoce na wyspie.Na koniec masaż...
W Matale przystanek przy jednej z piękniejszych świątyń na Sri Lance.Przynajmniej jak dla mnie.To bajkowe,kolorowe cudo...reszta na zdjęciu...
Kandy to duże zakorkowane i tętniące życiem miasto.
W hotelu miła niespodzianka ciepła woda:)A warunki...wręcz luksusowe.Do przedstawienia było jeszcze wiele czasu więc mogliśmy się powłóczyć po mieście.Przypomniał mi się niezapomniany dzień w Ammanie:)!!!
Oczywiście obiad w lokalnej knajpce i sok z owoców.Tego im zazdroszczę! właśnie tych cudownych smaków prawdziwych owoców.
Zwiedzanie Świątyni zaczęliśmy przed dance show.Nie było jeszcze tyle turystów.Wstęp 1000 rupii.Świątynia robi wrażenie,swoja dostojnością.Przy wejściu na teren świątyni ,trzeba przejść przez bramki, policja zagląda do plecaków.Kilka la temu były tu zamachy terrorystyczne.
Punktualnie o godzinie 17,30 rozpoczęło się show.Kilka odsłon tańca, tancerze w strojach ludowych,z pięknymi maskami.Na zakończenie hymn Sri Lanki.
O 19.00 zostały odsłonięte wejście do Zęba Buddy.Tysiące pielgrzymów,bicie bębnów,zapach kadzideł i podniosła atmosfera.I tak codziennie.Niestety do relikwii zęba nie można się dostać.Widzieliśmy ją z daleka.Nawet nie było można się przy drzwiach dłużej zatrzymać.Szkoda,ale rozumie to bo były prawdziwe tłumy.Świetne zakończenie dnia.Hotel mieści się na wzgórzu, piękna panorama miasta...