Lot do Tajlandii minęła bardzo szybko. Samolot ogromny, pierwszy raz leciałem takim kolosem. Obsługa na najwyższym poziomie. W tak komfortowych warunkach można podróżować:)
Lotnisko w Bangkoku chyba nie zasypia nigdy. Przylecieliśmy parę minut po północy, a ludzi było mnóstwo. Trochę zeszło ze sprawami migracyjnymi, każdy ma robione zdjęcie po przylocie i musi wypełnić druk migracyjny. Jeden na przylot, drugi na wylot. W samolocie poznaliśmy parę, i wspólnie mieliśmy jechać taxi. W kolejce to taxi było z kilka set osób, zajęło to może z godzinę. Ostatecznie do centrum jechaliśmy w 6 osób. Cena 750 bht za całość. Tyle powiedziano na lotnisku i tyle zapłaciliśmy. Pozostało jeszcze znalezienie hostelu. Poszliśmy do My Guest House, pokój z łazienka i fanem 350 bht, bez łazienki 250 bht. Warunki spartańskie ale mi wystarczyły.
Wstaliśmy o 12!!!!!TRAGEDIA!!!! Planowałem o 9, ale wyszło jak wyszło. Okno wychodziło na rury kanalizacyjne i było zawsze ciemno. Zebraliśmy się w 10 min i … byłem w domu. Kocham ten zwariowany szum azjatyckiej ulicy. Zapach, tu wiem że żyje:) Po drodze świątynia i zapach kadzidełek …odleciałem i już nie chce wracać! Na Ko San, obowiązkowo sok:) ubóstwiam to za mało powiedziane. Ananas, mango, papaja wszystko po 40 bht, później nudle za 50 bht. Na koniec tuk tuk pod Pałac Królewski 100 bht.
Wejście do Pałacu kosztuje 500 bht i jest w 1000% tego warte. Przy bramie stoją z gaciami za 30 bht i kaucja 100 bht. Teraz już tylko się zachwycać:) Nigdy w życiu, a trochę widziałem nie powiedziałem w jednym miejscu słowa „ pięknie” Tam jest pięknie i tyle. Trzeba zobaczyć, a nie pisać. Spodziewałem się tłumów, a było nawet ok. Kolejny przystanek to świątynia Wat Ratchapradit, tam zero turysty. Odpoczęliśmy na czerwonych dywanach, świątynia ok. Kolejne świątynie to Wat Mahathat i Wat Pho. Ta ostatnia przepiękna z cudowną muzyką, wstęp 100 bht. Największą atrakcją jest leżący budda, który jest… ogrooommmny. Nie spodziewałem się takiego kolosa. Robi piorunujące wrażenie:) Kilka minut i jest się przy kanale gdzie za 3 bht, płynie się na drugi brzeg do świątyni Wat Arun. Wstęp 50 bht, świątynia ładna. Warto wdrapać się na szczyt, nie jest tak strasznie jak wygląda:) Zachód słońca i powrót na drugi brzeg. Kurczak na patyku…mniam i ten an słodko i na słono. Tuk tuk do China Town 100 bht, a tam tętniąca życiem ulica. Niesamowicie piękny zapach jedzenia!!!!Mogę tu zostać:) Bangkok mnie zachwycił, niestety mało czasu tym razem: ((( Ale będzie kolejny! Hurra:) dzielnica ma swój klimat i wspaniałe jedzenie prosto z gara:) Zupa tajska i z kurczaka po 100 bht, krewety 300 bht. Wspaniały sok z limonek, granata po 100 bht. Kolejny przystanek to dzielnica rozpusty, tuk tuk 100 bht. Tam wiadomo jak jest, miejsce w 1000 % nie dla mnie! Więc powrót na Ko San, tuk tuk 100 bht. Wszystkie tuk tuki za 100 bht, cena wyjściowa była wyższa, ale wiadomo:) Ko San to już nie była ta ulica co w południe!!!Przejść się nie dało, ale ma to swój klimat:) Nie lubię komercji, tu jednak mi nie przeszkadza. Nie obyło się bez jedzenia. Cudny klimat, aż się nie chce wyjeżdżać :( Niestety za 3 godziny pociąg ku spełnieniu marzenia z dzieciństwa. Ciekawe czy zachwyci, czy rozczaruje. O tym niebawem:)