Kolejnym punktem dzisiejszego dnia jest Inwa, przyjeżdżamy do wioski i tu widać kilka grup zorganizowanych turystów, sami francuscy emeryci. Lokalne kobiety się zleciał i zaczął się handelek:) Przyznać trzeba, że wszystko co jest w sprzedaży jest piękne. Sama ręczna robota, od posążków buddy ,na tkaninach, biżuterii. Mam skusiłem się już kilka razy i plecak na będzie cięższy na pewno o 10 kg. Do Inwy trzeba przepłynąć rzeczkę, bilet w dwie strony kosztuje 800 kyat po drugiej stronie rzeki , znowu handelek i mafia bryczkowa która zbiera wszystkich którzy przypływają. Tradycyjnie nikt nie pyta o cenę. Kilka minut targowania i jedziemy za 9 $, zwiedzać okolicę. Kolor zieleni tak soczysty jak w photoshopie, tu widać wiejskie klimaty, znowu drewniany klasztor i znowu chcą 10 $ za wstęp. Tym razem dziękujemy, widzieliśmy wczoraj w Mandalay. Bilet do strefy arychologicznej kosztuje 10 $ i obejmuje zwiedzanie stolicy jak i starych stolic. Szkoda, że bilet jest jedno dniowy a raczej objechanie w jeden dzień wszystkich miejsc jest nierealna. Idziemy w pole i widzimy grupę kobiet sadzących ryż. Dziewczyny rozdawały uśmiechy na lewo i prawo:) Widoki robią wrażenie, stare zniszczone pogody wśród soczystej zieleni. Ostatnim punktem w Inwie jest zniszczona wieża widokowa. Chwila na fotki z zaprzęgami bryczek i na drugi brzeg rzeki. Kolejnym i zarazem ostatnią atrakcją dzisiejszego dnia jest Amarapura.