Tradycyjnie jak to w Birmie przy wyjściu z autokaru czekali już naganiacze i taksiarze. Jak oni mnie wk…. Wyszliśmy z dzikiego tłumu i chciałem się dowiedzieć czy na pewno autobus na plaże odjeżdża z Bus Station… i faktycznie tak było. Chwile zajęło znalezienie taksówki która nas zawiezie za odpowiednią kwotę. Większość chciała 10000 kyat, ostatecznie pojechaliśmy za 6000. Musieliśmy przejechać z jednego końca na drugi Yangonu. Tam równie wielkie szaleństwo co mnie zaskoczyło to przy wjezdzie samochodu uczepiło się kilku chłopaczków i tak biegli jak my jechaliśmy i coś krzyczeli. Po wyjściu znowu próbowali brać plecaki i krzyczeli. Ja krzyknąłem raz i był spokój. Autobus do Ngwe Saung odjeżdzają z jednego „ terminala” Pierwszy autobus o 6,30, kolejny o 7, 8, 9, 10 cena 9000 kyatów za osobę. W poczekalni wszyscy jak zaklęci oglądali film z jednookim potworem. Jak u nas w czasach prl-u jak nie wszyscy mieli tv:) Załadunek autobusu zaczął się od 6. Pakunki, plecaki, i pełno tobołów. Birmańczycy podróżują z masą toreb, torebek, paczek. Autobus raczej nie turystyczny:) Pamiętał lata 50- ubiegłego wieku:) W środku brudno, siedzenia obdarte, prawdziwy złom. Dostaliśmy miejsca z tyłu przy niezamykanych drzwiach. Zapowiadała się wspaniała droga do raju. Były to ostatnie wolne miejsca jak kupowaliśmy bilety. Jednak ktoś nie dotarł i nas przesadzili!! Hura! Teraz to był początek „ dobrej” jazdy. Wyjechaliśmy o 6,30 na miejscu potarliśmy parę minut po 13. Droga to koszmar, dziura dziurą pogania. Prędkość to chyba 20 km, co chwile dosiadają się kolejne osoby, i po chwili jazdy autobus jest załadowany jak szprotki w konserwie. W przejściu rozkłada się dodatkowe siedzenia i ile się da osób tyle jedzie. Na wsiach co chwilę ktoś wsiada, wysiada i życie się toczy. Jest przerwa na sikanie i wszyscy miejscowi ze swoimi reklamówkami charów wylecieli, kucnęli i z za sukienki zaczęli sikać! Wyglądało to … Totalni brudasy. Ostatnie 30 km pokonywaliśmy dwie godziny, droga jest tak wąska, że zmieści się tylko jeden samochód. W Birmie przy wyjeżdzie z każdego stanu jest kontrola i płaci się kasę . Nie wiem za co, raz sprawdzali białym! Tylko białym paszporty. Chińczykom i Japończykom jadącymi z nami już nie.