Lot nie należał do spokojnych. Nad Oceanem Indyjskim były turbulencje, które minęły dopiero nad lądem. Samolot załadowany do pełna. Doha przywitała nas zimnem, taki początek przed nasza zimą. Lotnisko w Doha to masakra. Ludzi w nocy jest mega dużo, nie ma wystarczających miejsc do siedzenia i trzeba siedzieć na zimnych posadzkach. Kolejki do toalety przypominają te za czasów komuny. Przerosła ich liczba pasażerów. Samoloty lądują i odlatują co chwilę. Lotnisko w dzień wygląda zupełnie inaczej. Na całe szczęście 3 godziny minęło nie wiadomo kiedy i już jesteśmy w samolocie do Warszawy.