Ostatni dzień w Gruzji, postanowiłem tylko delektować się widokami. Nasz wczorajszy driwer Lesza, zaproponował, że za free nas zawiezie do punktu widokowego nad Mestią. Więc skorzystaliśmy :) moje towarzyszki Gruzińskiej wyprawy planowały szukać jeziora Korulgi, ja zostałem nieco wyżej od punktu widokowego na polanie. Niestety nie dało się podjechać autem dalej, droga zasypana śniegiem. Część dnia leżałem na polance, towarzyszył mi Lesza,który postanowił zostać. Pięć litrów wina, kilka placków chaczapuri i czekaliśmyna dziewczyny. Popołudniowy szoping w mieście:) sery, snikersy, kolacja, lemoniada w najbardziej uczęszczanej knajpie i spać:)