Dojazd do Carskiego Sioła najlepiej i najtaniej marszrutką. Metrem na stacje Moskovskaya. Kawałek na nogach i obok pomnika wodza Lenina, marszrutka nr 299, cena 36 rubli. Marszrutki kursują co 10 minut, więc nie ma problemu, dojazd ok 40-50 min. Do Pałacu trzeba jeszcze kawałek dojść, ale z daleka widać już złote kopuły. Kolejka do kasy, bilet tylko na teren ogrodu kosztuje 120 rubli, do pałacu już inny. Pałac widziałem wiele razy w necie i wydawał mi się piękny, jednak… w rzeczywistości było inaczej. Wszystkie zdobione ornamenty, chamsko wykończone z gipsu i pomalowane na brąz. Oczekiwałem pięknych zdobień i prawdziwego rzemiosła, ale… Ogród dupy nie urywa, obok pałacu trawa podcięta, dalej już po pas. Każdy budynek w ogrodzie to dodatkowy bilet wstępu, około 100 do 250 rubli. Kompletnie nie wartę spaceru!!!
Po kolejny bilet trzeba się ustawić do znacznej kolejki i odstać swoje, żeby się dostać do budynku. Ludzi dużo, ale obcokrajowców nie widać. Głównie to rodziny z dzieciakami, i zorganizowane grupy Rosjan. Bilet kolejne 400 rubli w tym wejście do komnaty bursztynowej. Z plecakiem nie można wejść i trzeba go zostawić w darmowej szatni, przy wejściu bramki bezpieczeństwa, obowiązkowe kapcie na buty i zwiedzanie czas zacząć. Teraz będzie krótko! Kicz, kicz i jeszcze raz kich. Moje oczekiwanie piękna, runęło. „Przepiękna” komnata bursztynowa to dopiero sztuka kiczu. Masakra, tak chamskiej repliki nie widziałem nigdy. Obejście nie zajęło mi długo, bo nie lubię patrzeć na plastik w kolorze złota. Jak z odpustu, ale z min innych widziałem zachwyt. Wychodzi na to, że inaczej postrzegam piękno!!!
Powrót do Petersburga już inna marszrutka, trochę szukaliśmy jakiegoś taniego baru z lokalnym jedzeniem, ale jak już coś było to z cenami znacznie przekraczającymi mój budżet. Zadowoliłem się chlebkiem gruzińskiem ( 30 rubli) prosto z pieca. Pycha!!!
Kolejnych atrakcji reszty dnia nie było w planach. Trochę zmęczeniu przyjechaliśmy do hostelu po klucze do pokoju. W recepcji już inna zmiana, i kolejne szukanie rezerwacji. Dokumenty, podpisy, laska która nas obsługiwała miała zlew na wszystko. Ziewała , pisała smsa, prawie leżała, resztę zarządziła innym dziewczyną. Poznaliśmy Olgę, młodziutką dziewczynę, która mówiła po polsku i był to Jej pierwszy dzień w pracy. Pokoje dwie dwójki mieściły się na 3 piętrze, do każdych drzwi szyfr… i tu moje ciśnienie znacznie się podniosło. W necie pokoje były piękne, z kryształowymi żyrandolami, jasne, przestronne, a stoję przed…. Cela 2 na 2, bez okna, a za ścianą kuchnia i temperatura w pokoju z 50 stopni. Schodzę do recepcji i słyszę, jak się nie podoba to oddaje kasę i tyle innych pokoi brak. Zacząłem kurwami rzucać na lewo i prawo, bo płaciłem za zupełnie inny pokój. Tak nieprofesjonalnej i bezczelnej obsługi nie spotkałem nigdzie indziej. Pierwsza myśl, że szukam innego hostelu, ale to szczyt sezonu i jak szukałem 6 miesięcy temu to już był problem. I w ten sposób pół dnia straconego. Nie chodzi tu o fakt pokoju bez okna, bo już w takiej celi spałem, ale o to że przy rezerwacji nie ma o tym wzmianki, zdjęć i rezerwuje się kota w worku. Padło, że dostajemy pokój na 4 piętrze bez okna, ale i bez kuchni za ścianą, dodatkowo wentylator i jutro o 13 zmieniamy pokój na luksusowy z oknem!!! Zmęczenie zrobiło swoje, poszliśmy do baru mlecznego na jedzenie ( smakowała jak dla świń) i głodni zasnęliśmy w 40 stopniowych celach. Tak to nas przywitała Federacja Rosyjska. Pierwsze wrażenie to spie…. Jak najdalej.