I stał się cud!!! Przybywamy do Agry, słońce świeci, niebieskie niebo, nie można trafić lepiej. Tuk tuk sam się znalazł, jak to zresztą wszędzie w Azji. Jedziemy za 100 rupii do hotelu Sai, rezerwowałem już wcześniej. Kiedyś kiedy marzyłem o tej podróży, wiedziałem, że spać będę właśnie w tym hotelu. Panorama z dachy zapiera dech:) Dostajemy ciemna zimną norkę i biegnę na dach... moim oczom ukazuje się ... piękny i majestatyczny Tadą Machal. Wiele lat marzyłem, żeby nadszedł ten dzień. Choć w planach mieliśmy zwiedzać mauzoleum dopiero dnia następnego to... najważniejsze jest słońce i niebo. Przebieramy się, bo nie wypada zwiedzać takie cudo w brudnych ciuchach:) Do wejście z hotelu jest kilka minut, po drodze jemy nudle, przebijamy się przez ulicę z natarczywymi sprzedawcami i jesteśmy pod kasami. Bilet do turysty to 750 rupii, i zarazem jest to najdroższy bilet wstępu w kraju. Wart każdej kasy. Kolejka do wejścia, prześwietlanie bagażu, czujnik metalu i jesteśmy. Turystów tu jest naprawdę wielu, różnej narodowości i koloru skóry. Dla mnie to niesamowite emocje, pragnąłem bardzo zobaczyć Tadż! Z ciarami na rękach ukazał się wielki biały pomnik miłości. Na pysku miałem rogala od ucha do ucha. Ale emocje...
Robie setki zdjęć i na wszystkich jest tylko jedna gwiazda. Podchodzimy pod mauzoleum i dopiero tu widać jaki jest wielki, jak mały jest człowiek. niesamowite z jaką precyzją zbudowany i z jaka dokładnością. Obchodzimy wokół ... fajnie jest spełniać swoje marzenia!!!
W środku nie wolno robić zdjęć, i ja chyba pierwszy raz w życiu stosuje się do jakiegoś zakazu! Nie potrafię się napatrzeć, mój zachwyt jest nie do opisania. Spędzamy na terenie Tadż sporo czasu, bo tu nie ma co się spieszyć.
Chciałem zobaczyć jeszcze Tadż, z nad rzeki, przy zachodzie słońca. Łapiemy tuk tuka i za 150 rupii, zawozi nas na drugą stronę rzeki, tak nielegalny pobór kasy za wstęp na niby wojskowy teren. Kasa pewnie trafia do grupy niezbyt miłych kolesi. Jest płot z drutu i na końcu stoją strażnicy, ja oczywiście za płot i nad rzekę. Ochrona woła, że wejście zabronione!!! W tym samym czasie grupa lokalnych dzieciaków idzie za płotem i nikt na nich nie reaguje. Zaczynam się kłócić, dlaczego oni mogą, a ja nie. Niestety wojskowy nie potrafi mi odpowiedzić na pytanie, bo jak powiedział sam tego nie wiem. Nie można i nie. Musiałem sie zadowolić widokiem z muru. Z tej strony Tadż Machal, wyglądał równie pięknie jak od frontu. To miejsce skradło moje serce. Wiele wymarzonych miejsc, w praktyce zawodzi i rozczarowuje, ale nie TO.
Wracamy w okolice hotelu, żeby połazić po okolicy, jemy pyszną kolację i z emocji odlatuje nawet nie wiem kiedy:) Spełniłem kolejne podróżnicze marzenie:)))))