Dzisiejszy dzień rozpoczął się śniadaniem z widokiem na biały pomnik miłości. Słonko świeci i taki widok :) marzenie i wspaniały początek dnia. Dziś dzień na zwiedzanie Agry, jednak ja ciągle nie mogę się napatrzeć na Tadż Mahal. Dawno mnie nic nie zachwyciło tak bardzo jak właśnie ta budowla.
Przed hotelem bierzemy tuk tuka na cały dzień za 400 rupii, i jedziemy do fortu. Słyszałem opinie , że nie warto tam jechać, ale ja się znowu nie zgodzę. Nie pamiętam ile kosztuje wstęp, fort w pięknym kolorze ochry, przed wejściem wielkie i potężne mury. Za bramą wejściową, zielone palmy, równo przycięta trawa, a. Zupełnie jak nie Indie, słońce tak operuje , że powoli się rozbieram. Dziś raczej dzień lenia, więc wszędzie chodzimy powoli. Z fortu, również widać piękny Tadż. Z oddali, również widać jaki jest wielki. Co chwile przebiega małpa i sporo ludzi. Głównie Hindusi, ale i białych turystów jest sporo. Do tej pory to w Agrze jest najwięcej turystów. Przy wyjściu dopada mnie grupa psiaków. Dla mnie fort jest super i tyle. Jedziemy do grobowców i do opuszczonych świątyń, gdzie już jest cicho i turyści raczej rzadko tu zaglądają. Nad rzeką otwieram oczy i … jestem w szoku! Leniwie na brzegu leża krowy i bawoły, wokół grupka dzieciaków niby się bawi, ale okazuje się że czekają. Na chwili dopiero rozumię na co. Straszne!!! Kiedy w naszym kraju rodzice wchodzą dzieciom w dupę, kolejną zachcianką, dzieci w Indiach czekają na… to aż krowa wydali to co zjadła. Dzieciaki podlatują z workiem i gołymi rękami po pachy nakładają gówno do wora. Jeszcze raz napiszę, że to straszne!
Mieliśmy jechać dalej, ale postanowiłem, że koniec tego dobrego i zwiedzanie. Czas poznać normalne życie ludzi. Nasz drajwer zawozi nas na bazar i tam się żegnamy. Uwielbiam takie normalne życie. Zatłoczone uliczki, klaksony, zapachy jedzenia i pęd codzienności. Kilka godzina zlatuje nam na błąkaniu się bez celu. Naszą uwagę zwróciła jedna małpa. Skacze sobie po kablach i nagle się odwraca…cofa, przeciera oczy i patrzy. Pewnie myśli… kurwa kto to … duże … białe i się na mnie patrzy?! Przeciera ponownie oczy, robi dziwną minę i ucieka :) Dobiega zmierzch, wracamy w okolice hotelu , idziemy na powtórkę jedzeniową z wczoraj i na hotelowy taras. Ostatnie chwile z CUDOWNYM Tadż Mahal i trzeba jechać na dworzec.
Na tym dworcu spędzamy praktycznie cały wieczór. Nasz pociąg jest opóźniony o godzinę, … dwie…trzy, przyjezdza z po kolejnej godzinie. Padam na pysk i zasypiam… Jutro kolejne fascynujące miejsce i zwalczanie moich fobii :)