Geoblog.pl    bartek13    Podróże    Indie 2015    Wszystko się kiedyś kończy....
Zwiń mapę
2015
05
lut

Wszystko się kiedyś kończy....

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10650 km
 
Niestety wszystko się kiedyś kończy:( Dziś pobudka o 5, szybkie dopakowanie plecaka i nasz tuk tuk juz na nas czekał przed hotelem. ( 300 rupii) Było jeszcze ciemno i zimno, droga na lotnisko to około 30 min. Byliśmy jak zwykle przed czasem. Lotnisko czyste i nowoczesne, sprawdzanie przy wejściu, musieliśmy jednak chwile poczekać do prześwietlenia bagażu. Tu każda każda linia ma swoje naklejki na sprawdzony bagaż. Byliśmy pierwsi i nie poszło tak gładko jak wcześniej. W Spice Jet limit bagażu to 15 kg, my mieliśmy więcej. Było trzeba poprzekładać do podręcznego, kurtki i polary wyciągnąć. Uwielbiam takie chwile. Cudem było, że wylecieliśmy o czasie. Samolot mały i tylko częściowo zapełniony.
Po około godzinie lądujemy w Delhi. To nasze drugie podejście do stolicy. Początkowo mieliśmy tu spędzić nocleg ,ale ... no właśnie kolejny raz zmienili nam lot. Zmuszeni jesteśmy lecieć ostatnim lotem do Bombaju, noc na lotnisku, żeby o 8 rano lecieć do Koczin.
Tym razem z lotniska lokalnego jedziemy autobusem do stacji metra ( bilet 30 rupii) tam przesiadamy się w metro i jedziemy do centrum. Niestety nie ma możliwości nigdzie zostawić plecaków, a chodzenie z nimi to nic przyjemnego. Znajdujemy przechowalnie na stacji metra, 2 plecaki to koszt 150 rupii. Plan miałem inny,ale zostało nam tylko kilka godzin i musimy się w tym czasie zmieścić. Zmieniamy linie metra i jedziemy w kierunku Bamy Indii, nie lubię mieć presji czasu nad sobą. Bierzemy tuk tuka (20 rupii ) i jedziemy pod bramę. Wzdłuż drogi, stoją jeszcze krzesła i bramki po wizycie Obamy. Sama brama fajna,ale nie jakieś wow. Sporo ludzi,trochę kwiatów i potworny upał. Nie jedliśmy jeszcze dziś śniadania, a głód się odezwał. Niestety nic konkretnego nie było i musieliśmy zadowolić się chipsami. Wracamy do tuk tuka i jedziemy pod pałac prezydencki ( 40 rupii ) Dzielnica rządowa, super! Czysto, trawa zielona, przycięta, kwiaty... budynki robią wrażenie. Wzdłuż stoją białe Ambasadory, jestem pod meega wrażeniem tych cacek. Wyglądają jak nówki, moim marzeniem jest się przejechać takim cudem :)
Jedziemy dalej, mieliśmy metrem,ale ostatecznie za 150 rupii jedziemy do świątyni Akshardham. Możemy zobaczyć trochę inne Delhi. Czyste, nowoczesne z szerokimi drogami. Świątynie widać z daleka, płot, drut kolczasty... specjalne bramki, oznaczenia. Prawdziwa twierdza. Przy głównej bramie możemy w końcu coś zjeść. Jak ja lubię to proste jedzenie na ulicy. Przed wyjazdem do Indii, słyszałem trzeba uważać... bakterie, zatrucia? Dla mnie to jednak abstrakcja, na całe szczęście!!!
Najedzeni idziemy zobaczyć tą twierdze. Im bliżej to zastanawiam sie co tam jest, że tak strzeżone jest to miejsce. I.... jestem w szoku, jakaś kolejka pytam się do czego ? kasy? nie do szatni i depozytu. Trzeba zostawić wszystko, żeby wejść na teren świątyni. Jestem w szoku, jak wszystko!!!! W życiu nie zostawię aparatu i wszystkich dokumentów. Nie ma mowy ... tak się kończy nasz podbój tej " cudownej " świątyni. Wracamy do metra i mamy jechać do fortu,ale postanawiamy po drodze zatrzymać się w starej części i połazić bez celu...
Zaglądam na telefon, żeby sprawdzić która godzina i tu niespodzianka!!!!!!!! Sms od mojej ulubionej linii lotniczej!!!! Kurwa mać!!!!! Te skurwysyny ( inaczej nie mogę ich nazwać) odwołali nasz lot.( Przekładany i odwoływany już 3 razy) Po przylocie rano sprawdzaliśmy i wszystko było ok. W Spice Jet wszystko jest prowizoryczne i zmienia się z minuty na minutę. Nie pozostaje nam nic innego jak jechać na lotnisko! Odbieramy plecaki i w drogę. Byłem tak wkurwiony, że piana mi prawie leciała z pyska!
Ponownie metro, autobus i jesteśmy ponownie na lokalnym lotnisku. Szukam jakiegoś okienka tych wspaniałych linii,ale niestety nie ma. Podchodzę do sektora gdzie odprawia sie SJ, i pani z uśmiechem mnie informuję, że 3 loty zostały skasowane i jedyne połączenie do Bombaju jest za 5 godzin. Więc zamiast leciec o 23.40 lecimy o 19. Tym sposobem zamiast poznawać Delhi, przesiedzieliśmy na lotnisku połowę dnia!!!! Co najlepsze to ... samolot miał wylecieć o 19, a wyleciał o 23. Godziny były zmieniane chyba z 5 razy. Takie to linie !!!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mucha
mucha - 2015-03-14 18:36
Nawet mnie mie strasz... też mam powrót zaplanowany przez Delhi do Bombaju i stamtąd mam wracać do domu. Z delhi do Bombaju właśnie SpiceJetem... Już przeloty do Delhi te osły mi skancelowały, tak że musiałem kupić nowe bilety Air India.. zastanawiam się czy nie czekać do ostatniego momentu i kupić nowe bilety na Air India a te po prostu skancelować... pozdrawiam z Kochin ;)
 
 
bartek13
Bartek
zwiedził 24.5% świata (49 państw)
Zasoby: 331 wpisów331 243 komentarze243 10861 zdjęć10861 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.10.2016 - 07.11.2016
 
 
02.05.2016 - 09.05.2016
 
 
03.05.2015 - 06.05.2015