Jednak nie da się mnie zmienić. Moje dotychczasowe wybory noclegów, zmieniły moja głowę. Nie potrafię spać przy sztucznej temperaturze. Skończyło się otwarciem okna i spanie w upale. Jak zawsze:)
Sporo osób myśli, że podróż po Emiratach kosztuje sporo kasy. Wszystko jednak zależy od każdego z nas. Dla mnie jest możliwe podróżowanie po tym kraju i nie wydając majątku.
Śniadanie za 2 zł, lasi i gorący placek prosto z pieca. Kupujemy dobowy bilet na metro( nie pamiętam dokładnie ile kosztuje) i ruszamy w miasto. Metro jest mega nowoczesne , czyste. Początkowe wagony dla vipów, kolejne dla kobiet i dzieci i reszta dla wszystkich. Metro świetnie oznakowane i poruszanie się nie stanowi problemu. Choć mam mapę z zeszłego roku i stacje niektóre nazywają się już inaczej. W tym kraju podobno wszystko się tak szybko zmienia. Poznawanie miasta zaczynamy od najodleglejszego Dubai Marine. Wysiadając z metra i wychodząc na zewnątrz aż nas cofa upał. Jest gorąco, nawet bardzo. Z metra trzeba kawałek podejść i ukazuje nam się turkusowa woda i nowoczesne budynki. Wzdłuż promenada i knajpki. Jednak o tej porze nie było tam żywej duszy. Tylko my. Można popłynąć stateczkiem wokół mariny. My spacerujemy i szukamy jakiegoś cienia. Miejsce robi wrażenie, ale wrócimy tu jeszcze wieczorem ,żeby zobaczyć je nocą. Potrzebujemy trochę ochłody, jedziemy metrem do Dubai Sky. Jedno z wielu centr handlowych w tym mieście. Osobiście nie cierpię tego typu przybytków. W Polsce, prawie ich nie odwiedzam.
To centrum wyróżnia się na tle innych , gdyż posiada wyciąg narciarski i słodkie pingwiny. Tu widać bogactwo i przepych. Sklepy robią wrażenie! Kobiety szczelnie okrytę, mocno wymalowane i... piękne. Kobiety w Emiratach są wyjątkowo piękne, uśmiechnięte ... i bogate. Z butików znanych marek wychodzą obładowane torbami. Żyć nie umierać. Taki idealny świat. Wyciąg narciarski i ludzie poubierani w puchowe ciuchy, a na zewnątrz 45 stopni. Trafiliśmy na pokaz pingwinów. Super !!! Zwierzątka, może nie konicznie w zamknięciu, no ale...
Decydujemy się na obiad, piętro jedzeniowe z kuchnią z różnych zakątków świata. Zamawiamy 4 zestawy z piciem i płacimy około 100 zł. Był to nasz najdroższy posiłek podczas tego wyjazdu. Najbardziej komercyjny, ale smaczny.
Kolejnym punktem jest hotel żagiel. Z centrum handlowego na plaże idziemy piechotą wzdłuż pięknie wypielęgnowanych ulic. Na trawie w cieniu odpoczywają chłopaki z pobliskiej budowy. Hotel jest widoczny z daleka. Niestety podejść można tylko pod bramę, gdzie stoi masę turystów strzelających sobie fotki z rąsi. Dla mnie to niezrozumiałe, no ale...
Po drodze udaje nam się wejść do jednego z luksusowych hoteli. Bogactwo widać dokładnie wszędzie. Przed hotelem takie fury, że szok.
Wychodzimy na główną drogę i spacerkiem dochodzimy do plaży. Tłumów nie ma, woda ciepła jednak słońce jest totalnie zamglone. Tu ukazuje się nam już świetnie i w całej swojej okazałości hotel Burj al Arab. Fajny kształt i tyle tego pięknego. Szklana bryła.
Kolejnym punktem jest palma. Wsiadamy do pierwszego lepszego autobusu jadącym w naszym kierunku. Nikt nie nie wiedział gdzie mamy wysiąść , żeby się przesiąść na kolejkę. Wysiadamy na czuja i się udaje. Jeszcze 2 przystanki tramwajem i musimy kupić specjalny bilet na palmę. Siadamy w pierwszym wagoniku, zaraz za szyba. Chętnych było więcej niż miejsc,ale jak zawsze byliśmy pierwsi. Widok super, pociąg jednoszynowy mknął między budynkami, na koncu stoi wielki Atlantis. Jadąc pociągiem nie widzimy , że to wyspa, i na dodatek w kształcie palmy. Budynki, pozniej wille, piękna niebieska woda. Rezydencje z prywatną plażą. Fajnie...
Atlantis, podziwiamy z zewnątrz. Jest wielki, z bujną zielenią. Położenie ma super, okurat zbliżał się zmrok i został pięknie oświetlony. Na zewnątrz sporo turystów strzelających zdjęcia. Wracamy do kolejki i wracamy do Dubai Marine. Po zmroku robi równie fajne wrażenie jak za dnia. Taka szklana enklawa nad woda. Spacerujemy tym razem w innym kierunku. Po drodze odwiedzamy market, kupujemy świeże owoce i jemy kolacje. Owoce . ogólnie produkty spożywcze są droższe niż w kraju. W większości produktów jest napisany kraj pochodzenia. Banany są np z kilku krajów. Te Indyjskie najdroższe około 20 zł, tańsze 16, 9 zł. Odpoczywamy na ławce.Choć słońce już dawno zaszło to upał jest ciągle :)
Ostatnią atrakcją dnia dzisiejszego są fontanny i Burj Khalifa w świetle gwiazd. Chłodzimy się w metrze, pózniej spory kawałek tunelem prowadzącym do Dubai Mall. Tunel jest mega długi , idziemy i idziemy i końca nie widać . Największe centrum handlowe świata pozostawiamy na dzień jutrzejszy. Kierujemy się tylko pod fontanny. Tam mega ogrom ludzi, akurat skończył się pokaz. Pytam się ochrony kiedy będzie kolejny i pokazy są co 15 min. Dochodziła godzina 22,30, i zaczął się niesamowity spektakl. Tego nie da się opisać słowami. Miałem gęsią skórę, adrenalina wychodziła mi uszami:) Byliśmy zachwyceni, do tego stopnia ,że zostaliśmy do ostatniego pokazu o 23.45.Burj Khalif zostaje na jutro. Stojąc pod ta budowlą , nasuwa się jedno słowo wow:)
Biegniemy przez tunel do metra bo o północy metro zostaje zamykane. Takich osób biegnących jest więcej:) Marze o niebieskim niebie na następny dzień.