Dziś pobudka nieco wcześniej niż wczoraj. Śniadanie przy piekarni, uwielbiam pieczywo Irańskie. Łapiemy taxi i jedziemy na dworzec autobusowy. Jednak okazuje się , że do Kaszanu busy jada z innego miejsca. Szybka wymiana myśli i postanawiamy jechać taxi. Przy czterech osobach, kwota się rozkłada i wychodzi nieco więcej niż autobus. Jedziemy ze starszym Panem, samochód swoje lata świetności miał już dawno, dawno temu. Najważniejsze ,że jedzie. Krajobrazy za oknem przepiękne. Kolorowe pasmo gór. Nasz kierowca przywiózł nas na obrzeża miasta i powiedział, że dalej to lokalną taxi.
Oczywiście jeszcze nie zdążyliśmy wysiąść a mieliśmy już towarzyszy. Tym razem negocjacje były twarde 30 dolców za głowę i ani centa więcej. O dziwo poszło szybciej niż się spodziewałem. Wynajmujemy auto na dwa dni. Dziś Kaszan i Aran & Bigdol Holy Shrine, i wyjazd na pustynie. Nocleg w karawanserai i kolacja. Jutro śniadanie, Abyanh, Natanz i transport do Isfachanu. Początkowa cena była 50 euro.Z tego co wiem tyle sporo ludzi płaciło. Nam udało się stargować, jedynie za nocleg w karawanserai musieliśmy zapłacić dodatkowo. Jeden milion:) Za cztery osoby oczywiście. Kaszan słynie z pięknych domów arystokracji. My odwiedzamy jeden i I piękną łażnie z widokiem na okolice. Miejsca piękne i ciche. To chyba dobry czas na zwiedzanie Iranu, póki jeszcze tłumy nie zalały tego kraju. Nasz drajwer robi zakupy na kolacje i śniadanie. Pod sklepem oblega nas grupka dzieciaków z okolicznej szkoły:) Po drodze odwiedzamy piękny i pusty kompleks Aran & Bigdol Holy Shrine. Mamy go tylko dla siebie. Tym razem bezpłatnie.